Forum www.7dak.fora.pl Strona Główna www.7dak.fora.pl
Forum pasjonatów 7 Dywizjonu Artylerii Konnej Wielkopolskiej
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kiełbie we łbie - Stanisław Zieliński

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.7dak.fora.pl Strona Główna -> Literatura
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kiler
Bombardier


Dołączył: 12 Kwi 2010
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: GRH Siedemnasty

PostWysłany: Pon 9:12, 25 Cze 2012    Temat postu: Kiełbie we łbie - Stanisław Zieliński

Książka, którą aktualnie czytam w dużej mierze jest poświęcona dzieciństwu autora, ale jest też bardzo fajny rozdział o pobycie w SPRA we Włodzimierzu. Warto wspomnieć, że Zieliński "popełnił" też pozycję, którą zaprezentował już w tym dziale Pathe i w której pokazane są wojenne losy autora:

http://www.7dak.fora.pl/literatura,29/we-mgle-wrzesniowej-stanislaw-zielinski,1310.html

Kolega powiedział mi, że jest jeszcze książka tego autora o pobycie w obozie jenieckim.

Wracając jednak do tematu wątku - książka nie będzie tak poznawcza pod względem umundurowania, wyposażenia i innych detali jak np. Cydzik. Jest za to kopalnią wiedzy na temat zwyczajów w SPRA (autor najprawdopodobniej odbył przeszkolenie w roczniku 35/36). Jest wiele soczystych fragmentów i historyjek, na zachęte wrzucę kilka z nich:

Cytat:
Wielkie konisko przyglądało mi się spod sennie opuszczonej powieki. Nad stanowiskiem wisiała tabliczka: "AZBEST, 1929 r." Zaintrygowały mnie czerwone wstążki wplecione w ogon i grzywę Azbesta.
- Panie plutonowy, kanonier z cenzusem zapytuje posłusznie, co znaczą czerwone wstążki?
Inne konie wstążek nie miały, więc pytanie było całkowicie uzasadnione. Podoficer zaprzęgowy zachłysnął się moją naiwnością.
- Macie szczęście. Trafił się wam oficerski koń.


Potem jest opis jak Zieliński dowiedział się na sobie w dość ostry sposób co rzeczywiście te wstążki znaczą Laughing

No i jeszcze coś takiego:

Cytat:
Wychodziliśmy na zajęcia z nausznikami w kieszeni. Posłuszne prośby szef kwitował niebotycznym zdumieniem.
- Macie maturę i wam zimno? Co innego ja, prosty cham...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kiler dnia Pon 9:49, 25 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paweł_39
Pułkownik


Dołączył: 01 Paź 2009
Posty: 10567
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:44, 25 Cze 2012    Temat postu:

O ciekawe, musze przeczytać Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paweł_39
Pułkownik


Dołączył: 01 Paź 2009
Posty: 10567
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:09, 06 Lip 2012    Temat postu:

Parę innych cytatów z tej książki.

Janek to Kadet z Korpusu Kadetów nr 3 w Rawiczu.
Autor jeszcze jest w cywilu. Janek go odwiedza.

Cytat:

Doszliśmy wreszcie na Marszałkowską 52, do małego sklepu obok ullicy ks. Skorupki. Wchodziło się z bramy pod szyldem "Z.Karp, magazyn ozdób i wytwórnia czapek wojskowych". Blask bił w oczy tyle w środku było świecidełek, błyskotek, kolorowych wstążek i barwnych otoków. Zza lady podniósł się ku nam szlachcic zaściankowy z nosem jak kozacka szaszka. [...]
- Pilotkę?
- Z włoskim daszkiem - powiedział Żop imponującym basem
"Pilotka" czyli rogatywka skrojona według lotniczej modły (lotnicy nosili jeszcze rogatywki z żółtym otokiem), różniła się od "fasonowanego kubła" tak, jak modelka różni się od przekupki zza Żelaznej Bramy. Boczne rogi krótkie, ledwo widoczne. Róg tylny wyciągnięty i długi. Daszek mały, stromo opadający na nos, zgrabniutki. Boże jaka śliczna czapka.
- Poproszę jeszcze szalik. Jedwabny, w pomaranczowym odcieniu.
- Oczywiście, oczywiście... - kupiec znów zacmokał i położył na ladzie kawałek jedwabiu barwy mandarynki.
- [...]Janek wyciągnął portmonetkę i zapytał ile się należy. Sprzedawca lekko się skrzywił, jakby go coś zabolało. Sięgnął do pudła po jakieś chromowane blaszki.
- Pan kadet chce po Warszawie chodzić bez strzemiączek?
Jasio poczerwieniał jak otok łapiduchów.
- Bardzo Panu dziękuję, niech Pan da strzemiączka.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paweł_39
Pułkownik


Dołączył: 01 Paź 2009
Posty: 10567
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:21, 06 Lip 2012    Temat postu:

Cytat:

Wracajac z Jankiem postanowiłem twardo: odsłużę wojsko na ochotnika, zaraz po maturze. Kupię u Karpia czapkę i jedwabny szalik. W jakim kolorze? Nie byłem jeszcze zdecydowany. Na granatowy nie miałem ochoty. Granatowe otoki nosiła piechota "królowa broni" [...]. Do saperów też mało kto pchał ię na ochotnika. Otoki czarne i życie jak noc, saper ciągle sapie. kawaleria biła wszystkie bronie bogactwem kolorów i bukietem pułkowych proporczyków. Dla 13 pułku ułanów Wileńskich sprowadzono różowe sukno aż z Czechosłowacji, bo żadna krajowa fabryka nie mogła utrafić we włąściwy odcień. Stryj był za kawalrią: "Co ty po opłotkach uganiać się będziesz z jaszczykami? Szabla w dłoni, koń pod siodłem, ot co się w życiu liczy.". Tradycja budy pchnęła mnie do Włodzimierza Wołynskiego. Pewną rolę w wyborze broni odegrała Marysia. Dzięki niej zielony kolor uznałem za najpiękniejszą barwę świata. W pewnym momencie Marysia podała mi pomocną dłoń i uwolniwszy od dokuczkiwych niepokojów, doprowadziła do rogatywki z zielonym artyleryjskim otokiem.





Zaraz po przybyciu do SPRA
Cytat:

- W artylerii konnej sami ustosunkowani i typki z poparciem. Nie dla nas to kompania, choć dywizjony konne zadają szyku i uważaja sie za gwardię. A cóż miłego mogłoby spotkać ciebie i mnie w bateriach ciężkich? Ani elegancji ani przyjemności. Pac, pac, pac i nic więcej. W pacu można życie przeklnąć i własne urodziny. Obsługa za działone, człapie piechotą jak smutni karawaniarze. Cywile na widok ciężkiej baterii zdejmują kapelusze, myślą, że pogrzeb wojskowy idzie. Ta Stasiu, lekka artyleria najlepsza.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paweł_39 dnia Pią 10:28, 06 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paweł_39
Pułkownik


Dołączył: 01 Paź 2009
Posty: 10567
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:25, 06 Lip 2012    Temat postu:

Cytat:

Szef baterii starszy ogniomistrz Bona, czekał u szczytu schodów. Za szefem stali sławni pedagodzy: ogniomistrz Całus, plutonowy Andrzejak i kapral Bombała. Nie wzbudziliśmy entuzjazmu. Całus mówi do szefa, nie krępującc się naszą obecnością:
- Gorsze, dużo gorsze... Zeszłego roku były lepsze. Jeszcze jeden rudy! Skąd się te rude biorą? Konie nam będa płoszyć, panie starszy ogniomistrzu. Co tak te nosy na dół? Schody czyste! Nosy do góry!
- Nie pomieszczą się w skarbowych sortach. Nogi mają jak złodzieje, za przeproszeniem, z Podola. Buty nie na nich szyte - martwił się plutonowy Andrzejak.


Cytat:

Na tylnej płycie szafki odkryłem wśród napisów, pozostawionych przez poprzedników, sentencję godną uwagi: "Od konia nigdy nie jest za daleko" Nie wiedziałem że z pułków i dywizjonów powypychano do szkół bestie złośliwe, kopiące, narowiste i rozhisteryzowane.

[...] Uzupełnie fragment kilera

Wielkie konisko przyglądało mi się spod sennie opuszczonej powieki. Nad stanowiskiem wisiała tabliczka: "AZBEST, 1929 r." Zaintrygowały mnie czerwone wstążki wplecione w ogon i grzywę Azbesta.
- Panie plutonowy, kanonier z cenzusem zapytuje posłusznie, co znaczą czerwone wstążki?
Inne konie wstążek nie miały, więc pytanie było całkowicie uzasadnione. Podoficer zaprzęgowy zachłysnął się moją naiwnością.
- Macie szczęście. Trafił się wam oficerski koń.
Jan na wierzchowca Azbest był trochę za tęgi. Przypominał budową konie rozwożące piwo. Kopyta wielkości dorodnych słoneczników od razu wpadły mi w oko. Wszedłem jednak śmiało, poklepałem kare bydle po szyi i poczęstowałem kostką curku. W chwilę później kazano siodłać konie. Zdjąłem rząd z wieszaka, ująłem oburącz i trzymając przed sobą, tak jak regulamin uczy, ruszyłem do konia
- Nastąp się Azbest!
Krzyknąłem ostro, żeby wiedział z kim będzie miał do czynieni. Azbest stał niedbale przechylony na prawy bok. Nagle błysnęło kopyto i w tej samej chwili zderzyłem się z rozpędzoną lokomotywą.
Oprzytomniałem na korytarzu. Plutonowy polewał mi twarz wodą z cebrzyka. Porucznik, inspektor jazdy konnej, dopytywał się zdenerwowanym głosem, co się do ciężkiej francy znowu stało?
- Nic panie poruczniku. Uczeń uderzył się głową o podłogę. Trochę go zamroczyło. Już gębą rusza, oczy otwiera. Widzicie jaki regulamin mądry? Gdybyście siodło trzymali nieprzepisowo wyrobiłby wam Azbest taką kategorię, że do Sądu Ostatecznego mielibyście spokój. Co wy tak leżycie? Powstań!
[...]
Po nauczcce chodziłem do Azbesta przez sąsiednie stanowisko, gdzie stał anioł w końskim ciele, kasztan z białą strzałką imieniem Ananas. Po świętach zmieniono konie. Dostałem Ananasa i rozpłakałem się ze szczęścia.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paweł_39
Pułkownik


Dołączył: 01 Paź 2009
Posty: 10567
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:33, 06 Lip 2012    Temat postu:

Cytat:

Kapral Bombała w asyście służbowego przeprowadza inspekcje rejonu. Spod lekko uniesionych powiek obserwuje czynności Bombały, Kostka powinna mieć wymiary 25 x 30 cm. Kapral przykłada miarkę - mucha nie siada. Kosteczka jak złoto. No to Bombała bierze sie za buty. Wyjmuje z kieszeni scyzoryk i szydełkiem zaczyna dłubać między obcasami i podeswą. Podeszwy lśnią, od cholew bije blask, ale na końcu szpikulca pojawia się bryła błota wielkości ziarnka maku - Bombała podtyka scyzoryk służbowemu pod nos.
- błoto, fura gnoju... Służbowy, zapisać trzy krzyże... kapral wydaje dyspozycje szeptem i na palcach odchodzi do następnego działonu.
[...]
Sprawdza iglice karabinów. Słucham, cały w potach. Może zapomniałem spuścić iglicę przy czyszczeniu bron? Może jakieś bydle strzeliło kretyński dowcip? Bombała kolejno naciska języki spustowe karabinków. Cisza, cisza... Nagle dwa pstryknięcia. Chyba poza naszym działonem? Pstryknęło gdzieś na końcu stojaków.




Cytat:

Niestety spanie w kalesonach było ciężkim wykroczeniem naprzeciwko regulaminowi. Porucznik Józefczak z dziewiątej baterii miał na punkcie kalesonów nieszkodliwego bzika. [...] Służbowy Józefczak na paluszkach wsuwał sie na salę. Nie obchodziły go ani iglice ani kostki ani buty. Polował tylko na gacie. Dyskretnie zaglądał pod koce. Nic, nic...i raptem radość od ucha do ucha.
- GACIE JAK BOGA KOCHAM! GAZIE! - piszczał wniebowzięty Józefczak i dyrygowął służbowym - Aniołku zapalaj światło!
[....]
No i zaczynało się wojskowe kino. Gaciowiec chwytał gacie za nogawki i ruszał ostrym biegiem..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paweł_39 dnia Pią 13:42, 06 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paweł_39
Pułkownik


Dołączył: 01 Paź 2009
Posty: 10567
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:54, 06 Lip 2012    Temat postu:

Cytat:

Tuż za nami przejechały do Grodna trzy żandarmskie meldunki. Opisały nas kanarki za "nieprzepisowe ostrogi", "nieprzepisowe galony" i nieprzepisową czapkę. Uśmieli się w pułku. Czapka z firmy "Z. Karp" była śliczna. Poźniej kiedy przez Wilno jechałem na poligon do Pohulanki, podszedł do mnie brodaty nieznajomy.
- Pan nie wie, co pan nosi, za przeproszeniem na głowie. To jest wielka czapka! Ja panu to mówię ja stary fachowiec na wszystkie czapki i na wszystkie kaszkiety!
Rogatywka z zielonym otokiem zrobiła furorę nawet w Wilnie, a przecież Wilno słynęło z czapek sławnego Mirona! Adresu Mirona nie pamiętam. Zresztą firma od lat nie istnieje.
Moda wojskowa, kapryśna i zmienna nie ustępowała modzie kobiecej. Warszawska firma E. Niedziński i S-ka w Alejach Jerozolimskich pod czternastym słynęła z eleganckich długich butów o wysokiej szklance. Nazwę "oficerki" nawiała dopiero okupacja. Buty od Niedzińskiego, bryczesy z Torunia, mundur od Zielińskiego z Nowego Światu. W tym samym domu obok hotelu Savoy mieściła się firma Bohrera o bardzo efektownej nazwie "Ubraniozmian". Można tam było zamienić ubranie gorsze na lepsze, stare na nowe, z tego też sie żyło.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Piotrek
Major


Dołączył: 29 Gru 2007
Posty: 8273
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: 7 D.A.K. Kalisz, Poznań

PostWysłany: Pią 19:06, 06 Lip 2012    Temat postu:

O Mironie i jego zakładzie będzie w najbliższym numerze SziK Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paweł_39
Pułkownik


Dołączył: 01 Paź 2009
Posty: 10567
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:24, 06 Lip 2012    Temat postu:

Jest też opis mało znanej SPRA w Zambrowie, powstałej w lipcu 1937 r.

Cytat:

W kilka miesięcy później powstała druga SPRA w Zambrowie. Podobno też była dobra, choć "mazowiecka". Od czasu do czasu pożyczali we Włodzimierzu jedną armatę lub haubicę. Zawsze oddawali w doskonałym stanie, wyczyszczone na medal i natłuszczone jak należy. Mazowsze, mówiono o nich, bo MAZOWSZE czyste buty. No, tak, ale w wołyńskiej SPRA służyli wszyscy, a w Zambrowie tylko profesor Lengren i syn premiera Kwiatkowskiego. Zanim Zambrów dorobił się tradycji, wybuchła wojna. Taki nasz zafajdany los.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kiler
Bombardier


Dołączył: 12 Kwi 2010
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: GRH Siedemnasty

PostWysłany: Pią 19:49, 06 Lip 2012    Temat postu:

Hehe, widzę Paweł, że Tobie też książeczka przypadła do gustu. Very Happy
Trzeba w takim razie zapolować jeszcze na "Starą szablę" Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paweł_39
Pułkownik


Dołączył: 01 Paź 2009
Posty: 10567
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:51, 06 Lip 2012    Temat postu:

O SPRA krótko, ale ciekawie. Ładny dodatek do Odwrotów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paweł_39
Pułkownik


Dołączył: 01 Paź 2009
Posty: 10567
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 23:27, 07 Lip 2012    Temat postu:

Koniec szkoły...

Cytat:
"Nosiliśmy obce panie na barana i było nam bardzo wesoło. Komuś z naszej baterii wysmarowano mordę wazeliną i zbito tyłek wyciorami. Żandarmii próbowali przymazać się do towarzystwa. Topili w wódzie policyjną duszę, kajali się i leźli pod stół, żeby odszczekać meldunki. Jednego musiał Józio wykopać z dorożki, taki się zrobił natrętny i przylepny"



Po mroźnych ćwiczeniach baterii SPRA
Cytat:

"Saniatariusze przynieśli z izby chorych wiadro maści ichtiolowej i udzielili zbawiennych rad. Ktoś rąbnął w nich butem, opuścili więc rejon baterii bardzo zawiedzeni, bo każdy z tych dupków miał ambicje lekarskie"


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paweł_39 dnia Sob 23:31, 07 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.7dak.fora.pl Strona Główna -> Literatura Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin