Forum www.7dak.fora.pl Strona Główna www.7dak.fora.pl
Forum pasjonatów 7 Dywizjonu Artylerii Konnej Wielkopolskiej
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pogrzeb rtm. Ryszarda Dembińskiego Rogalin - 8.08.2008 r.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.7dak.fora.pl Strona Główna -> I my tam byliśmy...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotrek
Major


Dołączył: 29 Gru 2007
Posty: 8273
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: 7 D.A.K. Kalisz, Poznań

PostWysłany: Pią 21:50, 08 Sie 2008    Temat postu: Pogrzeb rtm. Ryszarda Dembińskiego Rogalin - 8.08.2008 r.

W dniu dzisiejszym, o godzinie 12:00 w kaplicy pałacowej w Rogalinie odbył się pogrzeb zmarłego w dniu 29 czerwca 2008 r. w Londynie rtm. Ryszarda Dembińskiego. W uroczystości tej brała udział również delegacja 7 DAK w składzie : Radek, Łuki i ja. Na początek kilka słów na temat samego rtm. Dembińskiego...

Ryszard S. Dembiński urodził się w Poznaniu 24 lutego 1924 roku. Był synem Włodzimierza, zawodowego oficera WP, dowódcy 7 DAK (1922 - 1924), Artylerii Dywizyjnej 28 Dywizji Piechoty w 1939 r. i 2 Dywizji Strzelców Pieszych we Francji w 1940 r., późniejszego generała brygady WP, oraz Krystyny z domu Śliwińskiej. Stryjem Ryszarda Dembińskiego był gen. brygady Stefan Dembiński, od 1941 r. szef Gabinetu Wojskowego Prezydenta RP.

Do gimnazjum uczęszczał Ryszard Dembiński m.in. do OO. Marianów na Bielanach i w Bielsku. We wrześniu 1939, jako piętnastoletni chłopiec, brał udział w biernej obronie OPL (czuwanie na dachach) w Warszawie na Żoliborzu. Następnie był ewakuowany na wschód.

W 1940 wywieziony przez sowietów wraz z matką i babką do Kazachstanu, gdzie przymusowo pracował w kołchozie. Zwolniony po umowie polsko – sowieckiej z 30 lipca 1941 dotarł z ogromnym wysiłkiem, ratując matkę, do odtwarzającego się Wojska Polskiego na terenie ZSRR i zgłosił się do służby. Przydzielony do 8 Dywizjonu Rozpoznawczego 8 Dywizji Piechoty, został z nią ewakuowany wiosną 1942 do Iranu. Następnie, jako eskorta jeńców niemieckich, drogą poprzez Południową Afrykę, Rio de Janeiro, Kanadę dotarł do Wielkiej Brytanii. Przydzielony do 2 szwadronu 1 Pułku Rozpoznawczego służył do 1944 r. w I Korpusie. Odkomenderowany do zdania matury, został następnie przydzielony do 10 Brygady Kawalerii Pancernej 1 Dywizji Pancernej, przechodząc prawie cały szlak bojowy Kampanii Zachodniej 1944-1945. W bitwie pod Falaise był na stacji pośredniczenia oraz służył jako radiooperator dowódcy brygady. W styczniu 1945 odkomenderowany do Szkoły Podchorążych Łączności w Szkocji, którą ukończył jako kapral podchorąży. Przydzielony do 9 Pułku Ułanów Małopolskich służył jako dowódca plutonu łączności. (Pułk ten był oddziałem rozpoznawczym 4 Dywizji Piechoty wchodzącej w skład I Korpusu Polskiego.)
Po służbie w PKPR wyjechał na studia do Strasburga. Po powrocie do Londynu pracował zawodowo jako urzędnik w firmie handlowej.
W 1956 był jednym z inicjatorów polsko-węgierskiego komitetu, uwieńczeniem pracy którego było wmurowanie w gmach Ogniska Polskiego w Londynie tablicy upamiętniającej Powstanie Węgierskie.

Zawołany kawalerzysta i miłośnik tradycji kawalerii. Od 1956 sekretarz, członek redakcji, a od 1985 do 2000 faktyczny przewodniczący Komitetu Redaktorów „Przeglądu Kawalerii i Broni Pancernej”. Autor działu „Bibliografia Kawalerii” oraz artykułów o obyczajach kawaleryjskich. Współpracował z Januszem Wielhorskim przy wydaniu książki pt. „Kawaleria Polska i bronie towarzyszące w Kampanii Wrześniowej 1939” (Londyn 1979). Był wieloletnim sekretarzem, a następnie przewodniczącym Zrzeszenia Kół Pułków Kawalerii. Był też członkiem zarządu Związku Kół Oddziałowych 1 Dywizji Pancernej, sekretarzem oraz prezesem Koła 9 Pułku Ułanów Małopolskich.
Od 1964 honorowy pracownik Instytutu Polskiego i Muzeum im. Gen. Sikorskiego w Londynie. Jego była inicjatywa wciągnięcia grupy młodych entuzjastów z Sekcji Muzealnej „Broń i Barwy” Polskiego Towarzystwa Historycznego w Wielkiej Brytanii na stałych regularnych pracowników honorowych w muzeum Instytutu. Był następnie kustoszem muzeum, członkiem rzeczywistym i członkiem Rady Instytutu. Od 1979 do 2003 był prezesem zarządu Instytutu, a od 2003 do śmierci jego honorowym prezesem. Był inicjatorem i wykonawcą powołania Fundacji Sztandarów PSZ, członkostwa wieczystego Instytutu oraz serii wydawniczej „Materiały”. Był członkiem założycielem Bractwa Złotej Szabli (nadawanej honorowym pracownikom muzeum, a następnie honorowym pracownikom innych działów Instytutu po dwuletniej regularnej pracy). Jeden z inicjatorów w 1979 Stałej Konferencji Bibliotek, Muzeów i Archiwów na Zachodzie, wygłosił referat pt. „Sztandary Wojska Polskiego” na 1-szym Zjeździe w Rapperswilu w 1980 roku. Od 1976 do 1989 był przewodniczącym Sekcji Muzealnej Polskiego Towarzystwa Historycznego w Wielkiej Brytanii.

Był członkiem Rady Studium Polski Podziemnej, członkiem Rady Dziedzictwa Archiwalnego. Był też członkiem Kapituły Orderu Odrodzenia Polski (ostatniej kadencji powołanej przez Prezydenta RP na uchodźstwie).

Odznaczony m.in. Krzyżem Komandorskim, Oficerskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, dwukrotnie Medalem Wojska, Złotym Medalem „Za zasługi dla obronności kraju”, Krzyżem 1 Dywizji Pancernej oraz innymi, polskimi i zagranicznymi medalami.

Prywatnie mąż Wandy z hrabiów Raczyńskich Dembińskiej, najstarszej córki Prezydenta RP na uchodźstwie, Edwarda hr. Raczyńskiego. Umarł po długiej chorobie, namaszczony Olejami św., w Londynie 29 czerwca 2008 r.

(Na podstawie materiałów Instytutu Polskiego w Londynie)

Początek dnia nie napawał optymizmem. Niebo zasnute chmurami, uginającymi się od kropel deszczu. W zestawieniu z faktem, iż wedle ustaleń nasz poczet będzie trzymał wartę przy wejściu do krypty, na zewnątrz kaplicy, oznaczało to, że może nas czekać godzinne stanie na baczność w strugach deszczu. Trudno... Poranna organizacja wzorcowa. Zajeżdżam przed główne wejście dworca kolejowego i oczom moim ukazuje się widok cieszący serce... Na tle ponurego budynku dworca jaśnieje uśmiechnięta sylwetka Radka, w mundurze, oficerkach z ostrogami, z VIS'em w kaburze. Dworzec od razu zrobił się ładniejszy. A jak te ostrogi podobno dzwoniły w tunelu pod peronami ! Radek wsiada i na chwilę jedziemy do Rafała, odebrać od niego podpis pod umową. Rozsuwają się drzwi gmachu i wkraczamy obaj, dzwoniąc ostrogami. Byłem tam tyle razy i nigdy nikt mnie przy wejściu nie zatrzymywał. Tym razem mundury zaintrygowały strażnika, który postanowił nas wylegitymować.
Podpis odebrany, zgarniamy Łukiego i w drogę do Rogalina. Po drodze zaczyna padać...

Na miejscu jesteśmy pierwsi, sporo przed umówioną uprzednio godziną 11. Z nieba leje tak, nawet rosnące gęsto w rogalińskim parku drzewa nie zapewniają dostatecznej ochrony. Idziemy do przypałacowej restauracji na herbatę, ale jeszcze nie czynne. Wracamy zatem do samochodu i podjeżdżamy w pobliże kaplicy. Powoli zaczynają pojawiać się zaproszeni goście. Stojąc na schodach prowadzących do kaplicy dostrzegam idące stępa dwa kasztany i na pierwszym rozpoznaję sylwetkę Pana Andrzeja Waltera - pojawił się 15 Pułk Ułanów. Witamy się i zaczynamy przygotowania. Przypinamy szable, jeszcze przetrzeć lancę, by grot się błyszczał, przecieramy buty, poprawiamy mundury. Wkoło coraz więcej ludzi, pojawia się wojsko i orkiestra wojskowa. Ku mojej radości dostrzegam Pana Lesława Kukawskiego, u którego zostaliśmy tak serdecznie przyjęci ostatnio. Tym bardziej trzeba wszystko dopiąć, wygładzić, doczyścić, bo baczne oko Pana Lesława wychwyci najmniejsze niedociągnięcie.

Zaciągamy wartę u szczytu schodów prowadzących do kaplicy. Po jednej stronie wejścia 15 Pułk Ułanów, po drugiej my. Na dole, na trawniku konny patrol 15 PU z lancami. W trakcie mszy schodzimy na dół i ustawiamy się wedle ustaleń, po obu stronach wejścia do krypty. Po jakimś czasie dołącza wojsko, podczas egzekwiów orkiestra, która stała na tarasie, schodzi na dół. Następuje wyprowadzenie trumny z kaplicy i umieszczenie jej na katafalku przed wejściem do trumny. Tutaj odbywa się ostatnie pożegnanie rtm. Dembińskiego. Kiedy pada "złóżmy ciało naszego brata do grobu" rozlega się hasło Wojska Polskiego. Oddajemy pokłon proporcami, a trumna powoli zostaje zniesiona do krypty. Rozlega się salwa honorowa. Wielu żałobników, nie przyzwyczajonych do huku wystrzałów i zapachu prochu reaguje charakterystycznym wstrząsem. Najbliżsi rtm. Dembińskiego podążają za trumną do krypty. My odmaszerowywujemy na parking. Zadanie wykonane. Życzeniu zmarłego stało się zadość. Żołnierz i kawalerzysta, chciał mieć ułański pogrzeb. Wieniawa pisał w swojej "Ułańskiej jesieni" "A potem mnie złożą wysoko na lawecie, za trumną stanie biedny sierota mój koń. I wy mnie szwoleżery do grobu zniesiecie, a piechota w paradzie sprezentuje broń." Były więc i konie, byli ułani i artylerzyści, a piechota prezentowała broń...

Po uroczystościach pogrzebowych otrzymujemy zaproszenie na poczęstunek organizowany w pobliskiej restauracji. Tam też mam okazję poznać najbliższych rtm. Dembińskiego i jego przyjaciół. Mamy przyjemność porozmawiać z Panią Rotmistrzową Wandą Dembińską, która dziękuje nam wzruszona za udział w pogrzebie. Po raz kolejny otrzymuję dowód, że to co robimy jest słuszne i że ma głęboki sens.

Dla mnie to spotkanie miało jeszcze jeden, nie mniej ważny wymiar. Jak pisałem wcześniej, rtm. Dembiński był mocno związany z Instytutem gen. Sikorskiego i w uroczystościach pogrzebowych, jak i późniejszym poczęstunku brało udział wiele osób pracujących do dziś w Instytucie. Nawiązałem zatem kontakty, które pomogą nam w dalszej pracy historycznej. Po raz kolejny zostałem mile zaskoczony zainteresowaniem tym, co robimy i chęcią niesienia bezinteresownej pomocy. Otrzymałem kilka bardzo ważnych adresów i telefonów do osób, które mogą nam pomóc w podążaniu śladami 7 DAK i jego żołnierzy. Atmosfera była tak miła, że wyjechaliśmy z Rogalina dopiero po 16.

Cieszę się niezmiernie, że po raz kolejny mogłem poczuć się potrzebny, sprawić, że ktoś poczuł się wzruszony naszą obecnością. Cieszę się, że otworzyły się nowe horyzonty, że mogłem poznać ludzi, których piersi zdobią medale, nadane za męstwo w walce za ojczyznę, ludzi których ojcowie dowodzili jednostkami Wojska Polskiego i ginęli w Katyniu....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lookie
Starszy ogniomistrz


Dołączył: 23 Lis 2007
Posty: 2899
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 21:57, 08 Sie 2008    Temat postu:

Wyglada na to, ze jednak Bozia nad nami czuwa, i cały czas podpiera nas w działaniach:) Dzięki za relacje i za te kontakty. Jesli jeszcze zrobimy z nich właściwy użytek, to nie ma szans, musi się nam udaćSmile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.7dak.fora.pl Strona Główna -> I my tam byliśmy... Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin